czwartek, 24 kwietnia 2014

Paese Silk 369

Korzystając z dobrej pogody na Mazurach moich pięknych chcę wam zaprezentować kolejny lakier z serii Silk.
Powiem wam, że albo coś jest ze mną, albo z aparatem, bo na zdjęciach dzisiejszy bohater wyszedł zupełnie inaczej od swojego brata z kolekcji. Albo po prostu jeszcze nie wiem jak współpracować ze swoim aparatem, to też może być powód.
napis już się starł, tak często używam tego lakieru :D

Opisywanie koloru to dla mnie najcięższa chyba rzecz z całości, w końcu umysł ze mnie bardziej 'ściśnięty' niż humanistyczny. Internet mi ładnie podpowiedział, że ten odcień szarości nazywa się szary mleczny i w sumie teraz jak na lakier patrzę to pasuje nawet. Zresztą, z mądrymi stronami się nie dyskutuje. W każdym razie, odcień jest naprawdę uniwersalny i, jak dla mnie, można się z nim pokazać wszędzie.
Przy poście z poprzednim lakierem z serii Silk pisałam, że całość może się różnić w zależności od tego, jak zostanie nałożony. Postanowiłam wam teraz pokazać tę różnicę. I powiem wam, że mój aparat jest szatańskim przedmiotem, na prawdę, jak poprzednim razem satynowości nie chciał uchwycić, teraz aż wydaje mi się, że jest jej za dużo. Ale to może tylko moje zboczenie jakieś...


Lakier został nałożony wg tego schematu. Na kciuku został nałożony top nabłyszczający, ale kiedy żadne zdjęcie nie chciało wyjść tak, żeby było ładnie widać połysk, zrezygnowałam z dalszych prób.
Jak widać(mam nadzieję), jedna warstwa bez bazy daje najwięcej matu, a efekt przy dwóch warstwach bez bazy i jednej warstwie na bazie jest porównywalny. Lakier położony bez bazy dodatkowo jest delikatnie szorstki w strukturze, zwłaszcza czuć to przy pojedynczej warstwie.


Lakier przyjemnie sunie po powierzchni paznokcia i, jak to przy nr 370, kryje już przy jednej warstwie. Pędzelek, tak mi się wydaje przynajmniej, jest ciut gęstszy i grubszy niż przy lakierach ze zwykłej serii.
Ten prześwit na środkowym jakimś cudem mój aparat uwiecznił, ja nie byłam w stanie go wyłapać. Schnie przyzwoicie, jak zobaczycie zmatowienie to znak, że powoli można wracać do robienia czegokolwiek innego niż czekanie na wyschnięcie lakieru.


Noszenie tego lakieru to prawdziwa przyjemność: doskonale trzyma się płytki paznokcia, nie odpryskuje, co najwyżej końcówki się lekko ścierają po kilku dniach. Jeśli ktoś szuka czegoś, co jest odporne na wszelkie codzienne matactwa, proszę bardzo, oto odpowiedź na wasze poszukiwania.


Jedyne, do czego można się przyczepić, to cena regularna, wynosząca 15,90 zł, ja dorwałam swój egzemplarz przy okazji Paese Boxu lakierowego.
I kilka zdjęć:




Mój pies się zaciekawił, co robię, ale do zdjęcia zapozować nie chciał, także jest tylko uroczym tłem:


Mam nadzieję, że udało mi się pokazać wam to, co chciałam.
Trzymajcie się ciepło, ja korzystam jeszcze z mojego wolnego  :)

2 komentarze:

.