wtorek, 28 kwietnia 2015

China Glaze In the Lime Light

Trochę dziś mocno pada i nie jest za ciepło, ale ogólnie aura ostatnimi dniami była jak najbardziej wiosenna. Także sezon na mocne kolory uważam za otwarty, choć jak dla mnie trwa on cały rok. Z tym, że teraz łatwiej będę mogła sobie wmówić, że chcę pomalować paznokcie neonami, inne lakiery będą mniej kusić :)




 Przepiękna, neonowa, żywa zieleń od China Glaze to jeden z moich nielicznych łupów z ubiegłorocznych targów Uroda, jakoś nie mogłam znaleźć za wiele, co mi wpadłoby w oczy. Za to ta zieleń... Po prostu mówiła do mnie, weź mnie, jestem twoja już na zawsze, tylko 5 zł kosztuję... No za taką cenę to żal nie wziąć, prawda?




Krycie, jak na neon, ma świetne, bo po dwóch warstwach nic nie prześwituje.  Wysycha dość długo, do satyny - efekt mi się podoba, ale czekanie na suche paznokcie to jakaś masakra, za każdym razem wydaje mi się, że czekam wieczność. Ale ten kolor może wiele wybaczyć, a poza tym istnieją przyspieszające wysuszanie top coaty czy oliwki.




Zawiera w sobie zielony shimmer, ale osobiście bardzo podoba mi się ten efekt. Pędzelek ma długi i wąski, ale całkiem przyjemnie mi się nim maluje. Konsystencja jest taka średnia, w stronę delikatnie gęstej, ale problemów większych nie robi.




Tu zdjęcie w cieniu, a wciąż daje po oczach, i to jak! ♥
Co do trwałości to nie nosiłam go dłużej niż trzy dni, po tym czasie był lekko starty z końcówek, jak dla mnie wynik całkiem dobry.
Nie byłabym sobą, gdybym po odkryciu magi stempli nie dodała czegoś od siebie :)




Jak pomalowałam nim paznokcie ostatnio(kilka dni przed Wielkanocą), stwierdziłam, że solo wygląda trochę smutno i dorzuciłam przepiękny wzorek z płytki BP-L005. W ogóle ta płytka ma jedne z najfajniejszych wzorów z tej kolekcji płytek, sama przyjemność stemplowania. Wystemplowałam swoją czernią z La Femmme, N60, jak na razie najlepsza czerń i do malowania, i do stemplowania.




Oczywiście, jak maluję w domu rodzinnym to robię to zwykle pół leżąc, więc musiałam to rozmyć trochę topem, ale i tak mi się mega podobały paznokcie i na pewno nie raz będę stemplowała po tym lakierze, choć i solo jest przeboski ♥
Lubicie takie kolory u siebie czy jesteście zwolenniczkami bardziej stonowanych barw? :)

sobota, 25 kwietnia 2015

Projekt stemplowej maniaczki, tydzień 3 - eleganckie

U was też dziś było takie lato? Termometr w ciągu dnia pokazał mi zabójcze 24 stopnie. Dobrze, że wiało, bo by człowiek nie mógł wytrzymać :v

 zdjęcia produktów chwilowo brak :v
Do zdobienia użyłam: P2 Mirror on the Wall 020 Golden Glow, Essie Bahama Mama, Golden Rose Black Diamond Hardener, Seche Vite, Golden Rose Matte Top Coat, płytka BP-02




Temat przewodni tego tygodnia projektu był dla mnie trochę ciężki do ugryzienia. Nie chciałam żadnego super oczywistego połączenia kolorów jak czerń i biel, czerwieni też za bardzo nie chciałam. W końcu padło na złoto z P2, które zakupiłam chyba w wakacje w sklepie MAANI.PL. Kolor i wykończenie nie do końca są moje, ale stwierdziłam, że złoto nikomu nie zaszkodziło, poza tym, jest to idealna baza pod zdobienia.




Żeby połączenie nie było zbyt proste, postanowiłam dodać jeszcze frenczowe paski lakierem z Essie, który bardzo szybko skradł moje serce. Niestety, pasków do frencza nie miałam, więc musiałam się posilić cienką tasiemką do zdobień. Naklejanie było tak uciążliwe, że skończyło się frenczem na jednej dłoni, druga się samymi stemplami zadowoliła. Oczywiście, przed użyciem użyłam Seche Vite do utwardzenia złotka, z tasiemkami nie ma żartów i wszystko musi być suchusieńkie.




Jeśli idzie o wybór wzorów, był on nieco ograniczony, bo moja BP-L005, która ma wzory idealne do tego tygodnia, leży sobie na Mazurach, oczywiście nie wzięłam jej jak byłam ostatnim razem, stwierdziłam zatem, że jedynym słusznym wyborem będzie koronka z płytki BP-02. Całość pokryłam matowym topem z Golden Rose, co nie było najlepszym pomysłem, bo następnego dnia już mi się Bahama Mama z końcówek powycierała i musiałam zmyć.
Jak wam takie połączenie się podoba? Podobno moje paznokcie robią furorę wśród znajomych i ich rodzin, podczas gdy moja rodzina zwykle reaguje: a co ty znowu masz za paskudztwo na paznokciach? Może byś się wzięła za coś ciekawszego do roboty?
Oni nie wiedzą, że paznokcie to sirius biznes?

środa, 22 kwietnia 2015

Colour Alike Niebieskie Migdały

Wiosna już chyba na dobre zawitała do nas, zatem pora na wiosenny lakier, z ubiegłorocznej kolekcji colorowo, Trele Pastele.




Uwielbiam niebieski kolor. Niebieskie migdały to przepiękny odcień błękitu, idealny na sezon wiosennoletni, zwłaszcza przepięknie się komponuje z opalenizną.  




Konsystencja jest idealna, krycie też, jedna warstwa w zasadzie już kryje, ale ja dla świętego spokoju i większego komfortu nakładam dwie, po dwóch zawsze mi się lepiej trzyma. Całość schnie naprawdę szybko i przy okazji uroczo pachnie.




Trwałość u mnie była całkiem niezła, jak na lakier bez topu, około trzy dni nosiłam ten lakier i miałam jedynie lekko starte końcówki. Wtedy miałam paznokcie w idealnym stanie, więc wiadomo, wszystko się trzyma najlepiej.




Efekt holograficzny jest delikatny, rozproszony, ale wciąż dobrze widoczny. Zawsze, jak noszę lakiery od colorowo to staram się łapać jak najwięcej słońca/sztucznego światła, kiedy patrzę na paznokcie, uwielbiam tę delikatną tęczę♥.




Lakier oczywiście jest dostępny na stronie colorowo, widzę, że podrożał od czasu premiery o 1,5 zł, kosztuje teraz 13,99.
Znacie/lubicie lakiery Colour Alike? Nie każda kolekcja mnie zachwyca, ale przyznam, że i tak z przyjemnością patrzy mi się na lakiery od nich i jeszcze przyjemniej mi się ich używa :)

piątek, 17 kwietnia 2015

Projekt stemplowej maniaczki, tydzień 2 - kolorowanka

Na ten tydzień myślałam, że nic nie przygotuję, ale przejrzałam płytki, które posiadam i stwierdziłam, że jednak coś da się zmalować z ich udziałem :) Oczywiście, z końcówek gdzieniegdzie już lakier mi poschodził, ale to z powodu nienajlepszej kondycji końcówek niektórych paznokci i tego, że odwlekam skracanie ich tyle, ile mogę. Ale i tak dobrze, że to tylko końcówki, a nie cały odrost, nie wiem, czy bym to przebolała


Do mani użyłam: Catrice Run Forest Run, Rimmel Rock n Roll, Gosh Base/Top Coat, Golden Rose Jolly Jewels 116, Golden Rose Black Diamond Hardener, Seche Vite, La Femme Proffesional N60, płytka Born Pretty Store BP-L001, stemple: a'la Kand z ebaya i B. Loves Plates, sonda



Widziałam dużo tutoriali jak zrobić naklejki, czytałam, jakim topem najlepiej pokryć pokolorowany stempel - stwierdziłam, że to nie może być za trudne. Róża z płytki BP-L001 była naprawdę łatwa do pokolorowania, zwłaszcza, kiedy wzięło się świetnie napigmentowane lakiery do wypełniania luk. Baza/top coat z Gosha, której ze względu na brak przyspieszania wysuszania nie polubiłam(choć połysk daje jeszcze lepszy niż Poshe czy Seche), świetnie się sprawdziła jako bezbarwny scalacz naklejki, zrobienie dwóch naklejek wraz z wyschnięciem zajęło mi około 20 minut.




W ogóle jak się dokształcałam w kwestii naklejek stemplowych to dziewczyny najczęściej pisały, że nie trzeba naklejki na mokry paznokieć, bo się sama przyklei, jeśli będzie robiona nie szybkoschnącym topem. I to prawda, naklejka taka bardzo dobrze się przykleja do paznokcia, dla mnie nawet aż za mocno, więc na przyszłość już wiem, że będę musiała bardziej uważać. Co widać po trochę nieogarniętym małym palcu.




Początkowo miałam trochę inną koncepcję, nie widać tego, ale pod spodem mam szary lakier z Paese. A to dlatego, że nie zczaiłam się za wczasu, że lakier Jolly Jewels jest kryjący i wyszło bardzo czerwono. Wczoraj wieczorem niezbyt mi się podobało, ale dziś przy świetle dziennym stwierdziłam, że jest bardzo ładnie w sumie.
A Wy co sądzicie o tej metodzie? Próbowałyście czy jeszcze nie miałyście odwagi? Ja polecam wypróbować, bo efekty są świetne :) I jeszcze jaka radość z diy naklejki :D

czwartek, 9 kwietnia 2015

Projekt stemplowej maniaczki, tydzień 1. : czarno-białe

Obejrzałam dziś w końcu 50 twarzy Greya i wierzyć mi się nie chce, że taka szmira zarobiła tyle. Serce boli normalnie.
Dziś mam dla was pierwszy post z projektu u RedRouge. Przyznam, że czerń i biel rzadko łączę ze sobą na paznokciach, zdecydowanie za rzadko, cóż jednak zrobić, kiedy się uwielbia kolory tak jak ja :)


 użyte zostały(od lewej): Colour Alike Black Saint, Golden Rose Black Diamond Hardener, Seche Vite, Paese 324, Golden Rose Selective 04, płytka BP -L001, stempel od B.




Czerń i biel to połączenie tak oczywiste, że na początku nie wiedziałam jak się za nie wziąć, zwłaszcza, że moja kolekcja stempli nie jest aż tak duża jakbym chciała(ale powoli i sukcesywnie rośnie).  Przypomniałam sobie, że mam przepiękny czarny piasek z Paese i stwierdziłam, że to już połowa sukcesu.




Nie mam dobrej bieli do stempli, więc musiałam postawić na stemplowanie czarnym. Postanowiłam wybrać holo Black Saint, który odkupiłam od samej organizatorki projektu. Jeszcze wtedy bloga nie miałam i się śmiałam z pomysłu, żeby go założyć, kiedy Marta się mnie spytała o to. A potem, miesiąc/dwa później(nie jestem pewna czy w lutym czy w marcu żem lakier odbierała) założyłam bloga, który notabene jutro obchodzi roczek.




Ale wracając do tematu, lakier całkiem dobrze sobie poradził, chociaż z niewiadomego powodu na lewej ręce gdzieniegdzie porobił prześwity. Możliwe, że mój pech po prostu mnie wtedy jeszcze nie opuścił, wcześniej bowiem chciałam innego wzoru użyć, z innej płytki, ale nie mogłam zdjąć go, żeby lakier pozostał. Na złe to jednak nie wyszło, bo ten wzór się świetnie wpasował :)




Stemple oczywiście utrwaliłam swoim Seche(wciąż nie mogę się zabrać za porównanie z Poshe). Co do bieli swojego ostatecznego zdania nie mam, ale po odleżeniu swojego nie malowało się nią najgorzej, dwie warstwy kryją dobrze, niestety, trochę ma tendencje do smużenia i trzeba uważać. Ale za cenę około 5 złotych, bo tyle kosztują lakiery z serii Selective to jest naprawdę niezły wybór, patrząc jeszcze na pojemność.




Jutro urodzinki bloga, rok temu, 10 kwietnia, pierwszy post został napisany i opublikowany. Dużo od tego czasu się zmieniło, zwłaszcza jeśli idzie o wygląd paznokci. No i liczba zarówno lakierów, jak i szminek wzrosła dość drastycznie, ale cóż, trzeba było się tego spodziewać. Dziękuję Wam, drodzy Czytelnicy, że jesteście ze mną, będę miała dla Was niespodziankę, ale to dopiero za jakiś czas, jak mi czas i pieniądze pozwolą. Do następnego~! :)

sobota, 4 kwietnia 2015

Wielkanocny miszmasz :)

Święta są wspaniałe, cudowne i w ogóle super, ale czasu za dużo nie ma do zagospodarowania w tygodniu je poprzedzającym. Przynajmniej u mnie, do sprzątania i gotowania zawsze się dużo znajdzie :)
Wczoraj, po 22, stwierdziłam, że trzeba zmalować coś na święta, bo dziś pewnie czasu nie znajdę(znalazłabym, ale niekoniecznie bym mogła napisać coś dziś wtedy).




 Postawiłam na coś z wygodnym pędzelkiem, bo mój pędzelek do skórek gdzieś się zapodział i nie chciałam sobie zapaskudzić skórek, jak to zwykle mam w zwyczaju, padło więc na Essie, Cute as a Button. W internecie widziałam ostatnio tutorial z wykorzystaniem starej szczoteczki do zębów, efekt mi się bardzo spodobał, więc do maziajków szczoteczkowych użyłam brzoskwinki z Sensique 181 i pomarańczki z nutką koralu Golden Rose Color Expert 21.




Maziajkowa baza to dla mnie za mało było, postawiłam więc na stemple z płytki BP-L001, a wystemplowałam to lakierem z kolekcji Rity Ory dla Rimmela, Midnight Rendezvous. Dla rozjaśnienia całości dodałam na wystemplowane kwiatki trochę brokatowego Golden Rose Wow 203. Całość przykryłam Seche, dzięki czemu mogłam iść spać spokojnie.




Oczywiście, przed zaśnięciem, musiałam coś zrobić z paznokciami, tym razem przywaliłam wskazującym w ścianę i na końcu zrobił mi się malutki ubytek, na całe szczęście widać go tylko na zdjęciach. Skóra dłoni oczywiście ma się nienajlepiej, należę do ludzi, którzy nie przepadają za sprzątaniem w rękawiczkach. A później jęczę, że skóra taka sucha, cóż, mam za swoje.






Z okazji Świąt życzę Wam wszystkiego jak najlepszego, dużo zdrowia, spokoju, chwili wytchnienia i jak najlepszej pogody, bo nie wiem jak Wam, ale mi się znudziły żarty, które urządza sobie pogoda. Trzymajcie się cieplutko ♥
.