niedziela, 21 lutego 2016

Kiko Nail Lacquer 255

Ostatnio w ogóle nie mam chęci do robienia czegokolwiek. Nie wiem, czy to ta pogoda, czy fakt, że trzeba na uczelni zacząć się pojawiać, ale choruję na tumiwisizm i niechcemisizm. Na całe szczęście istnieją umilacze ciężkich dni, takie jak dzisiaj prezentowany gagatek!




W połowie września wybrałyśmy się z przyjaciółką do Pizy. Na pamiątkę, zamiast przywieźć coś niepotrzebnego, kupiłam sobie 6 lakierów w Kiko. Lakierów było tam co niemiara, ale ten jako pierwszy skusił mnie. Jako maniaczka fioletów nie mogłabym przejść koło takiego cuda obojętnie! ♥




Bazą lakieru jest ciemny fiolet, w którym jest zatopiona cała masa holograficznych drobinek, mieniących się na wszystkie kolory tęczy. Cudowny, nie wiem, jak mogłam bez niego żyć!




Nakładanie jest przyjemne, a to za sprawą dobrej konsystencji i rozłożystego, dość szerokiego pędzelka.Schnie naprawdę szybko, a do pełnego pokrycia wystarczą dwie cienkie warstwy.



Przez obecność drobinek lakier jest nieco chropowaty i zdecydowanie polecam nałożyć na niego top, choć i tak bez niego prezentuje się bardzo dobrze, co mam nadzieję widać. Trwałość, jak to w przypadku lakierów z drobinkami bywa, naprawdę świetna, po 4 dniach noszenia nie widać praktycznie żadnego ubytku, może poza delikatnie startymi końcówkami.




Zrobiłam mu nieprzyzwoicie dużą ilość zdjęć i miałam problem z wybraniem, więc popodziwiajcie jeszcze kilka ujęć z topem i zdecydujcie, która wersja do was bardziej przemawia.






Zdecydowanie jeden z moich top lakierów wszechczasów. A co wy o nim sądzicie? :)

sobota, 6 lutego 2016

Urodzinowy błysk

Ci, co śledzą mnie na insta, wiedzą, że 2 lutego obchodziłam kolejne urodziny. Z tej okazji postanowiłam zrobić połyskujące w kolorach tęczy mani. Przecież to najlepsza okazja, żeby zabłysnąć :)
Od razu uprzedzam, że zdjęcia nie oddają w 100%-ach efektu, jaki był na żywo. Po prostu bardzo ciężko zrobić zdjęcia tego typu lakierom, efekty są trudne do uchwycenia, ale i tak jestem zadowolona z tego, co udało mi się osiągnąć.




Zaczęłam od jak najbardziej błyszczącej bazy. A który lakier jest najbardziej bling w mojej kolekcji? Przepiękny drobinkowy Flormar 392! Jak dla mnie must have dla każdej maniaczki połysku.




Żeby oszczędzić sobie czasu, pomalowałam paznokcie jedną warstwą srebrnego Silver Sweep z Sally Hansen(najlepszy budżetowy srebrny do stempli!), potem pokryłam jedną warstwą Flormara. Stwierdziłam jednak, że mi mało i dorzuciłam jedną warstwę topu z Life, pełnego holograficznych piórek.




Bazowy efekt mnie zachwycił. Za namową Olgi postawiłam na czarne kwiaty, pierwotnie miały pochodzić z płytki Flower Power od B. Loves Plates, ale postawiłam na przepiękne róże z płytki BP-L024, wystemplowane czernią od Colour Alike i B. Loves Plates. Jednak czerń typowo do stempli to kompletnie inna jakość niż mocno kryjące zwykłe lakiery.




Mani przepięknie się błyszczało i przyniosło mi szczęście na egzaminie - dostałam piąteczkę jako jedna z czterech osób. Także do takiej błyszczącej kanapki będę musiała powrócić - być może w innym wydaniu kolorystycznym!




A czy wy jesteście błyskoholiczkami? Jeśli nie, to mam nadzieję, że ten post może was nawróci na jedyną słuszną drogę :)

środa, 3 lutego 2016

Lovely Gloss Like Gel 128

Miałam coś wczoraj napisać, ale jednak świętowanie urodzin i zmęczenie mózgu po egzaminie zrobiły swoje. 
Szukam wciąż idealnych ustawień z lampą, ale to kwestia maksymalnie 2-3 tygodni i chyba będzie już okej.




Od zawsze uwielbiam fiolety, zarówno te pastelowe, delikatne, jak i bardziej neonowe, nasycone, czy z nutką czerni. Każdy fiolet jest piękny i znajdzie miejsce u mnie w szafie/na półce z lakierami/w pudełku ze szminkami/etc. Jasne fioletowe lakiery mają to do siebie, że jak każdy pastelowy kolor często mają tendencje do smużenia. A jak jest z tym?



(moja pierwsza focia na buteleczkę i pędzelek ♥)


Lovely Gloss Like Gel 128 to taki piękny, delikatny, liliowy kolor z delikatną nutką szarości. Gdy go zobaczyłam, musiałam go wziąć, bo podobnego lakieru nie miałam już od jakiegoś czasu. Lakier ma fajną konsystencje, którą bardzo łatwo się pracuje, a pędzelek, giętki i elastyczny, ułatwia cały proces nakładania emalii.




Kryje przy dwóch warstwach, co było miłym zaskoczeniem, bo przy jednej były dość spore prześwity i wątpiłam, czy lakier da sobie radę po drugiej warstwie. I dał :)




Nie byłabym sobą, gdybym nie dodała jakiegoś stemplowego dodatku. Wybór padł na przepiękną płytkę Blueberry 02 ze sklepu Blueberry. Wzór jest przepiękny i na pewno, gdy będę miała więcej czasu i chęci na paznokcie, zrobię sobie z niego naklejki. Aż sam się o to prosi, prawda? W ogóle cała płytka jest przeurocza i na pewno nie raz do niej wrócę i dokupię kolejne sztuki jak tylko dostawa przyjdzie.




Wzór odbity został czerwonym lakierem B. a Rudolph z zimowej serii metalików Colour Alike i B. Loves Plates. Przepiękny odcień czerwieni o idealnym kryciu. Stworzył całkiem zgrany duet z fioletem, prawda?

Kolejny post powinien być jeszcze w tym tygodniu, nie wiem kiedy, bo wyjeżdżam do Warszawy i zostaję tam do końca tygodnia. Niech pogoda się polepszy, bo to, co jest teraz, niestety nie zachęca do niczego :c
Do następnego razu~! :)
.